Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Artemis Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 16:12, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Szczecin
|
Przygryzł wargę i się uśmiechnął co nie wróżyło niczego dobrego. Nad wyraz ochoczo ich pożegnał machając ręką.
- Żegnajcie! Powodzenia! ..
Powiedzieli,że nie potrzebują cyrku...ale zoo może być. Pomyślał i zachichotał.
|
|
|
|
|
Paulie Estacande Zbanowany
|
Wysłany:
Nie 16:31, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 67 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Gdy wszyscy do niego dołączyli powiedział:
-Ok, ruszamy ja i Ben idziemy z przodu, Sayid ubezpieczaj tyły.- wkroczył w głąb dżungli.
[Dżungla]
|
|
|
Artemis Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 18:26, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Szczecin
|
- Ja...ja pójdę na plażę co Will? Tak jakoś...zatęskniło mi się za morzem! Oceanem! TAK!...Mogę?
Zapytał się Willa z wielką dobrocią w oczach. (A`la kot ze Shreka xD)
|
|
|
William Fate Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 19:06, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 411 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
-Jeżeli zamierzasz iść za nimi to takie wciry dostaniesz że nawet ten nóż ci nie pomoże-powiedział przez zamknięte zęby
-Poszły tam osoby potrafiące się skradać,strzelać,zabijać.Ja nie poszedłem gdyż przez to że jestem ranny mógłbym spowodować ich śmierć,chociaż posiadam te cechy.A ty.Potrafisz zagwarantowaćim że przez ciebie nie zginą ?-spytał-Jeżeli tak to idź,jednak jeśli im akcja nie wyjdzie i ktoś zostanie ranny lub zabity to przyrzekam ci ani morze,ani nóż,ani nawet żadna broń czy ludzie nie zagwarantują ci że cie nie znajdę i skrzywdzę-powiedział normalnym tonem
|
|
|
Artemis Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 19:11, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Szczecin
|
- To dobra...chodź na chwilę do kuchnii bo coś tam było...nie można dosięgnąć ani naprawić. Zrób coś...
Poszedł do kuchnii z tym śmiesznym uśmieszkiem. I stanął w niej. Złapał za patelnię . Zachichotał i czekał.
- Ej no pomóż tu...to jest jakieś dzikie...zostanę ale chooooć...no
Krzywi się.
Ostatnio zmieniony przez Artemis dnia Nie 19:20, 30 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
William Fate Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 19:21, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 411 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
Podszedł do kuchni.Stanął na odległości 10 metrów od Arta i spytał
-O co chodzi Art,czego chcesz ?-spytał
|
|
|
Artemis Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 19:24, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Szczecin
|
- No ale tutaj...bo tu się wzięła taka szafka coś popsuła ...i w kółko się rozbijają butelki z wodą i rzeczami do jedzenia. A nie mam zamiaru jeść rzeczy ...takich popsutych.
Rzekł i spojrzał na patelnię. Opuścił ją..zawahał się. Ale stał nadal.
|
|
|
William Fate Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 19:29, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 411 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
-W spiżarni leży torba i narzędzia przynieś mi je to zobaczę co mogę zrobić-powiedział i czekał aż Art się ruszy
|
|
|
Artemis Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 19:33, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Szczecin
|
Nie wytrzymał już tej presji. Miał zamiar komuś coś zrobić jednak nie. Sobie. Wziął nóż ...nie chciał umierać. Może i chciał zwrócić uwagę jak mu źle. Może potem będzie wszystko ok. Podciął sobie żyły na rękach. Nie podciął wiele ale coś zrobił. Nie chciał umierać ale zwrócić na siebie uwagę, gdyż wszyscy go olewali. I usiadł na ziemi.
- już jest wszystko ok...ss..
|
|
|
William Fate Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 19:46, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 411 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
-Art co z tobą.Niemożesz tak długo znaleść tych narzędzi ?-spytał,poczym ruszył w stronę spiżarni.Zapalił światło i nie uwierzył.Przednim leżał na ziemi Artemis.W jego lewej ręce lezał nóz,prawą miał podciętą.Podbiegł do niego sprawdził puls.Był słaby.Zaczął tamować krew ubraniem,szmatami czymkolwiek,ale to nic nie dawało
-Artemis ty kretynie jeden,dlaczego ?-krzyknął
|
|
|
Artemis Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 19:54, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Szczecin
|
- Mam dość tej wyspy...nie jestem tu potrzebny.
Powiedział słabo. Spoglądał na rękę. Bolało.
- No ..zrób coś.
Will na pewno wiedział, że Art ma wolę życia a ma jakiś teraz gorszy dzień.
|
|
|
William Fate Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 20:20, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 411 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
-Mylisz się Art,wszyscy cię potrzebują.Naprawdę-próbował jakoś pocieszyć chłopaka.Poleciał po torbę lekarską.Przyniósł ja do chłopaka i zapytał
-Art słyszysz mnie ?-spytał
|
|
|
Artemis Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 20:22, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Szczecin
|
- Tak...wiesz. Oczami wyobraźni albo i nie wyobraźni...widzę paryż. Czy to nie dziwne? Boli mnie ręka...przejdzie to chyba...ale tak jakoś dziwnie mi.
Miał chwilę zamknięte oczy ale zaraz je otworzył.
- Wiem...nie zamykać ich bo nie wolno zasnąć...
|
|
|
William Fate Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 20:32, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 411 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
-No dobrze Art no spójrz na mnie-powiedział miłym tonem.Gdy chłopak na niego spojrzał Will z całej siły przywalił mu pięścią .Poczuł jak poraz kolejny jego rana pęka.Jednak cała sytuacja sprawiła mu odrobinę przyjemnośći.Chłopak stracił przytomność.Zaczął oglądać ranę.Spojrzał na żyły.Pare z nich było mocno naruszonych,jednak żadna na szczęście nie była dziurawa.
Całe szczęście że ten chłopak nawet zabić się nie potrafi-pomyślał.Zaczął szukać lekarstwa które mogło bby mu pomóc.Pochwili znalazł płyn kltóry przyśpiesza gojenie się ran.Wpierw oblał ranę spirytusem i wodą utlenioną.Potem delikatnie ją wytarł,poczym wlał na nią płyn.Całą ranę zszył obmyłponownie płynem i obwiązał mocno bandażem.
Chwycił Chłopaka w ręce i przeniósł na fotel.Czekał aż się obudzi.
Ostatnio zmieniony przez William Fate dnia Nie 20:56, 30 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
Artemis Rozbitkowie
|
Wysłany:
Nie 20:52, 30 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 192 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Szczecin
|
Art spał. A w śnie śniła mu się dziwna sytuacja. Art przybył do matki w jakimś dziwnym miejscu i ona zaczęła rozmowę :
-Artuś!Ojej! Ależ ty urosłeś! Jak długo musiałam przebywać w tym miejscu!
Bałam się, że nigdy się nie spotkamy, że utraciłam Cię na zawsze!
Art chciał powiedzieć, że przecież niedawno się widzieli. Ale to sen. Dziwny sen. Powiedział do niej :
-Matko! Ja...nie wiem, co powiedzieć, Tak bardzo tęskniłem za tobą.Szukałem CIę wszędzie po Wypadku! Na całej wyspie.. Próbowałem. Inni przetrwali,także więc myslałem...miałem nadzieję...że jakimś cudem..wrócimy do was.
- Ależ Art. Nie martw się pro
szę.
- Mamo! Tu są tacy inni. zagrażają nam. Tyle przez nich wycierpieliśmy
-Walczycie?
-Tak. Ja i moi przyjaciele ... i wielu innych odważnych ludzi. Robimy co tylko w naszej mocy...Inni to przez nich pewnie wypadek...odebrali mi Ciebie i moją ukochaną! Zabrali tak wiele nam wszystkim...Nigdy im tego nie wybaczę! Nigdy!
-Och Art, wiem, że cierpisz ale nie możesz pozwolić by rany przeszłości- a w tym wypadku katstfofy. rzucały złowrogi cień na decyzje które podejmujesz.
-Nie mogę zapomnieć tego co straciłem matko. Nie zapomnę o tobie i o niej. My wrócimy!
-Wspomnienia nie mogą decydować o tym kim jesteśmy. Możemy się uczyć i dojrzewać Pozwól aby doświadczenia dobre i złe.prowadziły Cię przez życie. Ale nie dopuść do tego by zawładnęły twoim umysłem.
- Matko! Mówisz jak ten..Will...czemu taka jesteś? On nie ma racji nigdy! On jest zły..
- Ależ Artusiu...on nie jest zły. Zrozum go. Każdy z was coś stracił...posłuchaj się ich. Oni nie chcą dla Ciebie niczego złego. Oni Cię lubią choć nie potrafią tego wyrazić słowami ani czynami.
- Matko...to nie jest walka ktorą mogę zaprzestać. Nie po tym wszystkim co straciliśmy . Muszę doprowadzić to do końca...Muszę!
- Art. Powtórzę. Ty nie jesteś wojownikiem. Daj im szansę. Ty jeszcze ją dostaniesz. Spokojnie.
- Mamo...ale ja tego nie rozumiem.
-Bez względu jak ciężko będziesz walczyć, nigdy nie zdołasz przywrócić rzeczy które utraciłeś Art. To przeszłość. Twoje życie..ty..należysz do teraźniejszości. Nie. Nie mam racji - do przyszłości! Pewne sprawy zrozumiałam dopiero po rozłące. Opowiem Ci o tym.
- Mamo...opowiedz. Ale tak spokojnie. Ja nie rozumiem Cię o tej przyszłości..ani o walce. Wytłumacz mi to proszę.
-Patrzymy na ten świat oczami wbitymi w ziemię, więc nie widzimy przyszłości, która rozpościera się przed nami. I powinna być dla nas życiowym drogowskazem. Jeśli wiec musisz walczyć to walcz za życie, którego pragniesz...za przyszłość o której marzysz.
- To mam nikogo nie zabijać? Walczyć o życie..mam walczyć o to? Mamo czemu znikasz? Coraz mniej wyraźnie Cię widzę..
-Jeśli walczysz żeby ukoić ból. związany z przeszłością.przegrasz. Tego co się stało nie można pokonać. jak myślę nie powinniśmy żałować słów, które nigdy nie padły...albo życia którego nie mogliśmy wieść. Musisz odnaleźć wlasną ścieżkę. własne życie. Nie oglądać się w przeszłość mój mały synku. To wszystko czego chce matka..to wszystko co zawsze chciałam.
- Ja. Ja nie wiem co powiedzieć...Kocham Cię.
- I ja Cię kocham. Twoje oczy mówią o rzeczach, których nie da się zawrzeć w słowach. Wiem, że jest coś co musisz zrobić Artusiu. Zawsze byłam pewna, że dokonasz wielkich czynów. Teraz kiedy stoisz przede mną. widzę jaką osobą się stałeś. Mocną ale upartą . Jesteś opiekuńczy i zdolny do współczucia. ale kieruje tobą wewnętrzny przymus. Będę się o ciebie martwić...takie jest prawo matki. .. ale nie bedę próbowała Cię zatrzymać. Idź. Zrób to co musisz. Będę czekać tutaj na twój powrót.
- Matko! Ja nie chce od Ciebie odchodzić...ja Cię kocham! Powiedz to mojej ukochanej! Powiedz! Nie zapomnij...matko..
Ocknął się i spojrzał na Willa przerażony.
- WILL! Ja..przepraszam za wszystko. Nie chciałem! Już nigdy nie zrobię nic takiego głupiego! Już nigdy! Przepraszam!
Ostatnio zmieniony przez Artemis dnia Nie 20:54, 30 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|